Zima nie była aż taka zła oprócz jakiś 2 tyg mrozów w styczniu i chyba paru dni w grudniu ale i tak chcę takie dni jak ten 3 lipca, kiedy było tak gorąco, że w samej koszulce i bieliźnie można było siedzieć na balkonie z piwem i się grzać. Trzy dni chodzenia do pracy i 6 dni wolnego. Teoretycznie jestem szczęśliwa bo wszędzie się układa, w pracy, z Jankiem....ale czuję, że to jednak nie jest to...jakby mi czegoś brakowało albo czegoś było za dużo, czasem sama (dziś miałam takie silne uczucie) nie wiem kim jestem, tym kim chcą mnie widzieć rodzice, tą jaką chce mnie widzieć on, przyjaciele a może tą którą powinni widzieć ludzie, czy ja podświadomie nie staram się ciągle kogoś zaspokoić i nie tuszuję tego pod niewinną przykrywką 'starania się' bądź 'fajnie jest wyglądać tak i tak czasem', czy ja w ogóle jestem sobą jeszcze? czy nie byłam sobą tych 3-5 lat temu? nie wiem, ale 16 idę się zrobić na miodowy blond i skrócić włosy więc to pierwszy krok od dawna do tego żeby naprawdę zrobić coś dla siebie, coś co tylko ja chcę a nie podświadomie coś dla innych. I trudno, że większość kręci nosem a Janek pewnie wolałby żebym była ruda, czaję się na ten kolor od momentu jak zostałam ruda bo to była nieudana próba zrobienia się na blond, trudno, że mówią, że nie będzie mi pasować. Chcę mieć jasne włosy, chcę w jakiś sposób zacząć czuć, że jestem sobą, nawet jeśli mam inny kolor na głowie niż naturalny.