Druskienniki psia Twoja mać!
Koło 9 wyjechaliśmy z Łomży i do Druskiennik przez Ogrodniki pojechaliśmy. Oczywiście w czasie podróży też musiało się coś wydarzyć, bowiem Litwa jak wiecie jest w UE i żeby przekroczyć granicę potrzebne są dowody osobiste potwierdzające tożsamość i obywatelstwo, nie potrzeba paszportów , JEDNAK i tak muszą być dowody! A ja przecież jeszcze dowodu nie mam, dostanę dopiero w zimę, a przy sobie miałem tylko legitymację szkolną no i wielka dupa... zawracać po paszport nie było sensu, bo zostawiłem go w Skierkach, a nie w Łomży... więc jedziemy dalej. Na szczęście minęliśmy przejście graniczne, uff.. nikt nas nie zatrzymywał ^^
Kilka godzin później trafiliśmy do miejsca zwanego Druskinniku Vandens Parkas no i radość, tickety wykupione i poszliśmy się kąpać... w Akwaparku zdjęć robić nie można, zresztą to dosyć nieefektownie kąpać się i zdjęcia robić xD więc żadnych ze środka nie mam, ale przyznam ze też się działo...
Moja matka pływać nie umie, no ale wody do pasa bać się przecież nie trzeba i namówiliśmy ją na skorzystanie jedną z lajtowych zjeżdżalni gdzie normalnie dzieciaki 10-letnie zjeżdżają... oczywiście, żeby to nie nachlapać sobie do nosa i oczu zamknęła to i to... i jak wypłynęła do basenu po jeździe to nie wiedziała gdzie jest i spanikowała.. no i omal by mi się nie utopiła w wodzie 80centymetrowej xD ale wujek zdążył ją złapać i jakoś wyszła na brzeg xD przypał na całego, bo sporo ludzi to widziało, a ratownika nie było, bo w końcu kto normalny mógłby zacząć się topić w wodzie 80cm? xD
Pośmialiśmy się z mamy, i popływaliśmy dalej, pod koniec naszego tamtejszego pobytu, sobie nurkowałem... kullturalnie nurkowałem... w pewnym momencie wpadłem na pomysł żeby nurkując przepłynąć po dnie cały taki jeden basen, więc elegancko nurkuje, płynę i jak kończyłem, to zaczynąło mi brakować tlenu, więc jak to w swojej naturze mam, wyskoczyłem z wody jak to delfiny robią czasem, i tu BŁĄD bo jak nie hukło, tak przyjebałem w skały, które służyły tam za efekt otoczenia... oczywiście to "przyjebanie" nie obyło się bez niczego, jak wyskoczyłem z tej wody to zachaczyłem wpierw czołem o skałę stąd obtarłem sobie czółko, na czym z impetem skała zatrzymała się na moim nosie... i wierzę w to że do września się zagoi, bo wyglądam jakby mnie pobili xD
Na zdjęciu jako tako widać rany, ale zdj. z komórki i nie oddaje w pełni tego fantastycznego efektu xD
Z powrotem, też adrenalinka podskoczyła bo ja bez paszportu a na przejściu złapać mogliby i wtedy komisariat litewski xD ale na szczęście kogoś zatrzymali wtedy, jakichś rumunów i przejechaliśmy do Łomży kulturalnie... dzień 2 zakończony :P
/dzień 3 dodam jutro, bo mi się limit skończył xD