Nie poddam się. Choć bym miała wyszarpać niebu szczęście.
Są uczucia, których nie sposób zabić, mimo, że na to zasługują.
Wylecz mnie z siebie, proszę.
Weź mnie za rękę i zabierz na koniec świata bez pieprzenia, że nie znasz drogi.
Znaczysz dla mnie więcej niż rodzina, szkoła i wszystko razem wzięte.
Nikogo wspanialszego od Ciebie nie znajdę w żadnej romantycznej opowieści.
Łatwiej odbudować zburzone miasto niż zaufanie.
Mam takie dziwne uczucie jak by moje serce było cięte tępym ostrzem.
Nie chcę patrzeć wstecz. Wydaje mi się, że tracę coś głęboko we mnie, utknęłam w tym. Ale moje serce jest otwarte.
Już wiem, że jestem rozchwianą emocjonalnie idiotką.
Uzależniona od płaczu, uzależniona od Ciebie.
Jestem demonem zła.
Kolejny buch. Kolejna ważna chwila.
Czasem trzeba stracić wszystko by zobaczyć ile się naprawdę miało.
Nie wiedziała gdzie patrzeć, ani jak ułożyć ręce, gdy wędrował oczami po moim ciele.
Oprzyj mnie niespodziewanie o ścianę, otocz swoimi ramionami i powiedz jak bardzo mnie pragniesz. Wiesz przecież, że lubię jak jesteś stanowczy.