codziennie skrycie marzę by być inną osobą. cichą, spokojną, szczupłą, maleńką kruszynką. a jestem wulkanem. poddaję się emocjom, ulegam. to nie jest najgorsze. najgorsza jest moja tusza. wiem, że jestem gruba. doskonale to wiem, ale odczuwam to dopiero wtedy jak najem się do syta, aż zaczyna mi odstawać brzuch. wtedy postanawiam "dobra no to koniec z żarciem" a potem przychodzi głód, i swą niewidzialną ręką ciągnie mnie ku lodówce. ulegam. jak zawsze. dajcie mi trochę siły i pomóżcie.
nie przywykłam do wylewania żali w internecie, ale jest mi naprawdę ciężko. jestem w związku o dość długim stażu a wszystko się sypie. mój chłopak ma prawie 20 lat a zachowuje się czasem tak nieodpowiedzialnie. np. nie gadamy już1,5 dnia. miał zadzwonić, ale bawi się z kumplami. co sie dzieje? wszystko nie tak jak sobie wyobrażałam. czasami jest tak idealnie, a czasem tak że nie odnajduję sensu w dalszej egzystencji.
mama kupiła mi banany do tej całej diety bananowej z której już zrezygnowałam, bo boję się, że nie będzie efektów. a mam tylko miesiąc, więc muszę mieć WSZYSTKO na pewniaka. to tak mało, a jednocześnie tak wiele, jeśli wykorzystam każdy miesiąc. no i znalazłam w necie dietę dr Haya (brzmi dość poważnie!), jest całkiem podobna do diety Diamondów. ale czemu nie można pić kawy?! dobija mnie to.
podobno możliwe jest w ciągu 3 tyg zrzucenie 6-7 kg! zobaczymy. od jutra. będę pisała dokładne bilanse. piszą że skuteczna dieta, no oby, nie zawiedźcie mnie, bo 16 lutego będą mi ciekły łzy.
od jutra dołączam do tego wyzwania czyli od dnia rozpoczęcia diety ;-) może być całkiem zabawnie.