Ukryłem Cię w zeszytach
na kartkach zgubionych i zapomnianych.
Trzymałem Cię tam taką jaka jesteś,
a nie taką jaką chciałbym, żebyś była
Teraz wiem, że te zdania oznaczają to samo.
Trzymałem Cię w tajemnicy za rękę,
a gdy wieczorami nie mogłem dojść do sedna
pojawiałaś się Ty
i wybuchał wszechświat.
Twoje imie miałem wyryte na butelkach
po półtanich winach poziomkowych.
Twój zapach był snem
Twoje oczy kierunkowskazem
mimo to potrafiłem Cię nienawidzić
i wiem, jak blisko jest od życia do śmierci -
- jak od miłości do nienawiści
A teraz przynosisz mi śniadanie
a teraz razem jemy kolacje
oboje uciekamy od spojrzeń
w sercu świata razem
Nic bym nie zmienił.