Spoko dzień.
Byłam w Kościele i myślałam, że mnie coś trafi. Kazania, nie wygłaszał nasz Ksiądz, tylko jakiś inny czubek i takie pierdoły pociskał, że się słuchać nie dało. Masakra....
Wstałam o 9, ogarnęłam dupę, poszłam po Gośkę. Nie jadłam śniadania, ok.
Wracam z Kościoła, do Lewiatana, do Kamy, a na końcu do Drewniaka. No spoko.
Wybieram się na mecz z Pupcią i Aśką. Patrzę, a one idą po mnie. Było bardzo fajnie. :>
"Ej Ty.. 15!!! WEź do Niej pomachaj!!" ;D <3
Wróciłam o 16 do domu. Zjadłam kawałek ciasta, poszłam oglądać rodzinkę z siostrą, na laptopie. A później usnęłam, chyba na godzinę. Yyy, tf? o.O
Jutro mogę dodać zdjęcie z moją siostrą. :*
Ogólnie to jest całkiem ok, po za tym, że dalej bardzo tęsknię... Ale już powoli zaczynam ogarniać świat żywych.
"Żeganm Was, już wiem... Nie załatwię wszystkich pilnych spraw. Idę sam, właśnie tam, gdzie czekają mnie...
Tam przyjaciół kilku mam, dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram. Jeszcze raz, żegnam Was... Nie spotkamy się." <3 :'((