photoblog.pl
Załóż konto

Zachód wspomnień

Zdjęcie: DoNaTu

 

Kończy się kolejny pracowity dzień. Siadam z kubkiem gorącego mleka na parapecie. Wszystko we mnie milczy. Jestem ja, a we mnie zbiór rozmaitych doświadczeń, wspomnień, doznań, wątpliwości i rozmyślań. Obok w kuchni słuchać chichoty znajmoych mi dusz. Chcę do nich pójść, włączyć się w ten kojący harmider. Ale to za chwilę. Te kilka minut jest tylko dla mnie. Moje małe święto kończącego się dnia. Z zapartym tchem podziwiam ostatnie przed snem poczynania słońca. Mieszanie się ciepłych barw z wkraczającymi odcieniami szarości i czerni. W takich momentach nie skupiam się na swoich niedoskonałościach. Wczuwam się w tętno miasta, przypadkowych dusz, szelestu liści, hisotrie jakie minione zmierzchy poznały. Ten jest nowy, jedyny. On będzie pamiętał tylko zdarzenia dzisiejszego dnia, teraźniejszych osób, doczesnych powiewów wiatru i kropli deszczu. Dzisiejsze błędy, problemy za chwilę pójdą spać i znikną w otchłani wspomnień. To jedno z wyzwań , umieć zapomnieć. Zacząć nowy dzień w zupełnie nowym porannym świecie, który mieści się w moim sercu, umyśle, duszy...

 

Zamykam oczy i biorę obfity łyk gorącego napoju, ciepło przyjemnie rozporawdza się po całym ciele. Przychodzi ukojenie i spokój serca, rozumu, duszy. Gdy otwieram oczy malowniczy widok powoli znika. Ustępuje miejsca spokojowi jaki niesie noc, wypoczynkowi, z którego braku, tak wiele dusz cierpi i o którym marzy. Z komina unosi się dym, a jego cząsteczki rozpraszają się nad budynkami, drzewami, chmurami. Unosi się lekko i swobodnie znika. Utożsamiam się z nim unosząc się gdzieś daleko w przestworzach. Wdycham zapach liści i przeszywa mnie lekki dreszcz chłodu. Ponowanie zamykam oczy, a gdy je otwieram panuje ciemność, nie jest to jednak mrok rozpaczy, lecz przestrzeń nostalgii. 

 

To co dzisiaj było zostawiam za sobą. Nagle gwaltownie otwierają się drzwi i jedna z przyjaznych mi dusz, nie zważając na moją małą osobistą celebrację, wpada do pokoju i woła mnie do reszty. Niezgrabnie odstawiam kubek i wychodząc ostatni raz zerkam w teraz niewidoczny już komin i rozproszony dym. Bezgłośnie dziękuję Bogu za ten zachód i dar ukojenia. 

 

~ Makawka

Dodane 31 MAJA 2016 , exif
51
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika lastoria.