Chyba nie spodziewałam się, że morze może być tak zajebiste. Może to za sprawą tego, że towarzyszył nam ogromny fart i strasznie dużo szczęścia. Bo jak nazwać przypadkowe dowiedzenie sie o koncercie NDK, a potem spotkanie ich na plaży, na opustoszałym molo, bo przecież byliśmy tam jedyni. I wzrok Mesajaha, który dokańczał właśnie jedno z moich ulubionych 40%. A to tylko początek do tej magii, która ciągle nam towarzyszyła. Nie wiem co takiego w tym roku zrobiłam, że akurat tak to wszystko wyszło. Wiem jedno, że chcę tam wracać. Nie raz i nie dwa. Będe czekała niecierpliwie do lata, żeby znowu stanąć na parkiecie Copacabany, porozmawiać z marynarzem, czy poznać przedszkole nr 8. Tyle ludzi, każdy inny i każdy mówił co innego, co miało szansę stać się hitem tego lata.
chciałbym pozbierać was wszystkich ziomble
ale to nie jest możliwe i tu jest problem.
MMArcin ;-*
:D