To wszystko było kłamstwem. To nie była miłość. Nie z jego strony. Był wyrachowany i zimny. Wykorzystywał moje uczucia. Pozwolił mi odejść. W głowie miałam głośne ''spierdalaj''. I chciałam wrzeszczeć. Szczególnie po ostatnim razie kiedy czułam się jak rasowa prostytutka. Wszedł i wyszedł. Zamieniliśmy ze sobą trzy słowa. Praca uratowała mi życie. Gdyby nie ona, dalej bym w tym tkwiła.
Pracuję, chodzę na zajęcia, chudnę. Za dużo mam na głowie. Bardzo dużo piję. Ale czuję się dobrze. Choć dzisiejszy dzień nie należy do najlepszych. Dzisiaj moja impreza urodzinowa. Kolega z pracy mnie namówił. Okazało się, że jednak mam kogo zaprosić. I to będzie całkiem liczne grono. W dzień swoich urodzin też nie byłam sama. Pracowałam. Polała się wódka i poszły papierosy. Zamknęliśmy klub i poszliśmy na piwo. Tam spotkaliśmy kilku starych pracowników. O 6 rano wróciliśmy do klubu. Tańczyliśmy i piliśmy w pustym klubie. Szef standardowo polewał.
Poznałam kogoś już jakiś czas temu, będzie u mnie dzisiaj. Otworzyłam serce ale widzę, że on nie jest gotowy. Twierdzi, że nie ma już serca. Każdy je ma. Ale jemu je mocno złamano. Poprzednia zdradziła go z jego kumplem. Widzę, że to go nadal boli. Ma wielką otwartą ranę która nie chce się goić. A ja mimo wszystkiego co się wydarzyło między mną a D. nadal mam swoją nadzieję. Nadal potrafię marzyć. Wszystko jest okej.
Intuicja nie daje mi spokoju. Ale wszyscy dobrze mi życzą. Jedno wiem na pewno. Musi się udać.