niby nie jest najgorzej,
ale z niecierpliwością wyczekuję 24 maja,
gdy odejdzie większość moich stresów.
dziś od rana maraton z chemią,
teraz mała przerwa,
a za chwilę znów wracam do notatek.
i tak podziwiam swój zapał i wolę walki ze słabościami.
muszę dać radę! : )