Obrazek potrzebuje pracy.

Tak tez uporczywie przekonuję się do tego, że muszę jej zacząć szukać! Niestety, muszę walczyć z ogromnym oporem wewnętrznym. Wizja braku wolnych weekendów działa jak kubeł zimnej wody na moje ambicje. A ponieważ nie tańczę, nie śpiewam, nie gram na żadnym instrumencie ani w reklamie proszku do prania, mój udział w Tańcu z gwiazdami został przekreślony. Masz Ci los!

Niemniej, walczę o swoje 5 minut w świecie "szołbiznesu"! Odkryłam, że to mój czas, gdy wysiadłam zmęczona i głodna z pociągu o bliżej nieznanej trasie. Wtedy to mój M. odkrył w sobie zew lwa, który musi nakarmić swe stado, i pognał swoimi raciczkami do spożywczaka. Zadyszany, w roztarganej w czasie bitwy koszuli, ofiarował mi owoc walki- jogurt. Moje nieskoordynowane ruchy, których wykonania podjęłam się, chcąc wypić jogurt- zainspirowały go do uwiecznienia tego aparatem... Tak właśnie powstał mój pierwszy plakat promujący, ukazujący radość i orzeźwienie, jakiego nikt by się nie spodziewał po jogurcie!

A poważnie... No, trudno. Przyjdzie mi albo stanąć na kasie i walczyć z klientami, albo stanąć na głowie i szukać chętnych do korepetycji. Zdecydowanie wybieram bramkę numer 2.

Hej młoty do roboty
Niebieskie Ptaki do paki
I niech wre robota
Co tam wolna sobota
I niedziela
I lany poniedziałek
I diabli wiedzą co jeszcze!...