kończąc drogę która zaczeła się tak niewinnie...
przerodziła się ona w strumień... potok uczuć...
lawina spłyneła zasypując prawdę...
zanik mojej osoby...
zraniłem... wiem... głupio...
użalać się nad sobą?? a co to da??
ha...
taa... głupio wyszło...
moja głupota tyle zniszczyła...
tak potrafię zranić tylko ja... ale trzeba żyć...
nie mogę być egotą z Romantycznego wieku ludzkości...
zapomnieć...
ale jak...
gdy wspomneinie wraca w snach...
dla dobra większego... przecież to zrobiłem... jaka z tego jest korzyść...
zablokowanie wewnętrzne...
"faceci nie płaczą"...
raz... tylko raz... ale oczy już wyschneły...
głupio...
co innego jakby to trwało dzień... dwa... nie miesiąc... dwa... albo... sam nie pamiętam...
cholerny gnojek ze mnie... zranić dwa razy... a teraz mieć nadzieję??!!
NIE!!
niee...
nie...
i tak tego nikt nie przeczyta...
za mały dostęp do tego okna...
po co to piszę??
bo jestem egoistą... proste prawda?? jak puzle z 4 kawałków...
powiedzieć?? próbowałem... nie będę tego robił... jak raz zrobiłem...
czy mam nadzieję że to przeczyta??
zapewne... ale i tak uznałaby że to sprytny sztych...
miałem zostawić... będę próbował dalej... nie dla siebie...
dla niej...
...