nie było mnie tu od niedzieli. nie mogłam pisać, bo wylądowałam w szpitalu zapalenie płuc i mnie zabrali. na szczęście chyba nie musiało być tak źle skoro czwartego dnia mnie wypuścili. teoretycznie na diecie szpitalnej powinnam troche szchudnąc, aczkowiek mam za dużo przejmujących się znajomych i rodziny, żeby tak sie stało. codziennie miałam około 3 odwiedzin, z czego każdy przynosił jakieś 'upominki'. najczęściej soki, owoce i SŁODYCZE
a niestety przez to, że nie mogłam tam zapalić papierosa, bo niestety pale nałogowo to słodycze wchodziły we mnie jak w masło. i waga nie spadła nawet o gram. także teraz kiedy już całkowicie się wychoruję biorę sie ostro do roboty. już się biorę jeśli chodzi o dietę, ale wiadomo, na dwór wyjść nie moge ani nic żeby poćwiczyć, a poza tym to nawet nie mam jeszcze dostatecznie dużo siły.
chudego moje malutkie ;**