ale ładna babka ;)
dzisiaj dzien zaczęłam w końcu od biegania. już od jakiegoś tygodnia próbowałam sie zebrać, żeby rano wstac i pobiegać, ale zawsze coś, a zazwyczaj po prostu lenistwo przekładało to na inną porę. zdecydowanie wolę biegać rano, bo to daje mi taką motywację na cały dzień. jak mam ochote na coś, czego nie powinnam zjeść to w głowie od razu zapala mi się czerowna lampka: nie! nie po to biegałaś żeby teraz sie obżerać.
biegałam 80 minut, ogólnie biegało mi się bardzo dobrze, nie czułam żadnej cięzkości na płucach ani nic, jedyne co mi przeszkadzało to ze z*ebane skurcze łydek. zawsze miałam z tym problem i nie idzie nic na to poradzić. ;/
nie zjadłam śniadania. nie wiem dlaczego, nie miałam ochoty wcale.
teraz czekam na obiad złożony głównie z brokuł, bo je uwielbiam.
powodzenia moje miłe ;**