Popadam chyba w emocjonalny masochizm. Wieczór z kawą, papierosami i jednym utworem, który leci nieprzerwanie od kilku godzin. Nie wiem, czy to jesień, czy po prostu chwilowy zastój. Na tą chwilę czuję się wrakiem, nie wiem czy ktokolwiek jest mi w stanie pomóc. Jeszcze miesiąc i "stuknie" równe 6 lat. Każdy rok nadal upływa na rozpamiętywaniu, ważnych dla Niego datach. Ten czas naprawdę szybko leci, cholera. Miałbyś 31 lat. Może bylibyśmy razem, może każde poszłoby w swoją stronę. Tego nie wiem. Czasem zastanawiam się nad tym, jak by było, gdybyś nadal był obok. W pewnym sensie nadal jesteś... Uczucie, że towarzyszysz mi w najgorszych momentach mojego życia nie znika. Daje mi swego rodzaju kopa do działania. Nie potrafię tego wytłumaczyć.
Dlatego w tym roku rocznicę Twoich urodzin spędzę inaczej. Nie będzie wina, Twoich zdjęć i naszej ulubionej muzyki. W tym roku uczczę Twoje urodziny na koncercie. Chcę pobawić się z naszymi wspólnymi przyjaciółmi, wznieść za Ciebie toast. Za wszystkie nasze małe marzenia, które spełniliśmy. Za każde wypowiedziane przez Ciebie słowo, które do dziś rozbrzmiewa mi w głowie. Za plany, które chcieliśmy urzeczywistnić, a na które zabrakło nam czasu i odwagi.
Ty też masz w oczach zimę, czy ktokolwiek z nas zginie,
To niech ten drugi kurwa, rozsławi jego imię.