Wykapałam się, wysikalam, napiłam pepsi, opatulilam kocem. Biorę głęboki wdech. Slucham sobie Tlove, tak na poczatek.
Ciężko odtworzyć cały rok. Przebieg tych wszystkich miesięcy, dane tygodnie czy poszczególne dni. Jedno wiem - dziwny, cięzki rok. I na pewno zapamiętam go bardzo długo, do końca życia 2010 utkwi mi w głowie.
Najatwiej będzie pisac tutaj chaotycznie, w sumie - jak zawsze. Nic nie jest poukładane, ten rok też nie był. Ale wiele mnie nauczył. Najwięcej. Wzbogaciłam się o niesamowite przeżycia, doswiadczenia, odrodziłam się jak feniks, umocniłam i dotykałam chwilami nieba w pełni szczęścia. To wszystko ma znaczenie. Naprawdę. WSZYSTKO co robimy ma znaczenie. Nie ma przypadku. Odpowiadamy za siebie, za to, co robimy. I odpowiadamy za innych. Za tych, na których mamy wpływ, za tych których sympatie wzbudziliśmy.
Przeżyłam niesamowite chwile. Pokochałam nowe zespoły, byłam na kilku dobrych koncertach, zrobiłam sobie grzywke, poznałam wspaniałych ludzi, zdobyłam przyjaciół i straciłam kilka bardzo ważnych osób. Popełniałam wiele błędów i pokutowałam za nie, ale przyjmowałam też na klatę sprawy, których wcale nie musiałam się tykać. Zaliczyłam poprawke, pojechałam na pierwsze samodzielne wakacje nad morze. Poczułam zew wolności, zabawy, używek, młodości. Tak wiele wydarzyło się przez ten rok.. niektóre rzeczy można naprawdę nazwać pierdołami. ale są niesamowicie istotne. przynajmniej dla mnie.
W pazdzierniku skończyłam 17 lat i pragnęłam zmiany u kogoś, kto był dla mnie najważniejszy. Myślałam, że jeśli pokażę, że straci mnie jeśli nic ze sobą nie zrobi, to dokonam cudu i ten ktoś zmieni się. Chociaż spróbuje. Dla mnie. Nie chodziło o całokształt, bo pokochałam z całej siły za wszystko. Przekonałam się, jak bardzo człowiek bywa omylny, jak bardzo ślepe jest zaufanie, a miłość jednostronna. Przekonałam się, że naprawdę można żyć ZŁUDZENIEM. Można być nikim dla kogoś, kto jest dla Ciebie wszystkim. Można, naprawdę... Ludzkie świństwo nie zna granic. Można być jedynie czyjąś fizyczną zabawką, nieważne jak długo. Można oddawać się komuś, kto jest jedynie pasożytem i bierze co łaska. I że nie można stracić czegoś, czego się właściwie nigdy nie miało..
Straciłam z tego roku kilka miesięcy, które chciałam nadrobić w późniejszym czasie. Wiele rzeczy zrobiłabym teraz inaczej.. ale życie jest jedno. Trzeba je wypełnić w taki sposób, aby go potem nie żałować.
Wegetowałam styczen, luty, marzec, w kwietniu wzięli się za mnie inni. Albo coś z sobą zrobisz, albo ie do Twojej mamy. Dziękuję w tej chwili Bogu, że miałam przyjaciółkę. Że była właśnie taka. Nie inna. Maj był odwykiem, niewiele brakowało mi do popadnięcia w następną skrajność. Wiele imion przewijało mi się przez głowę, wiele butelek przewinęło mi się przez usta i wiele proszków w nosie.
Wrzesień uświadomił mi jak wiele wspaniałych osób mam obok siebie, że wystarczy chcieć, dać się poznać. Po kilku tygodniach czułam, że poznałam te które do mnie pasuja, które mogę powiedzieć wszystko. Przeżyłyśmy razem oddawanie sprawdzianów z matematyki, siedzenie w wyrze i uczenei się chemii, dzielenie się problemami - tymi małymi i tymi które nei pozwalały spać, choć nie wiedziałam o dziewczynach NIC. Pomogły mi bezinteresownie we WSZYSTKIM. Zajęły się mną i opiekowały, chociaż nie raz bywałam damskim chujem i dupkiem. Nie myślałam, że czeka mnie to w życiu jeszcze, ale dziś, mimo, że jest jak jest, nie zawsze idealnie, mogę powiedzieć śmiało słuchajcie, mam p r z y j a c i ó ł . I choćby zawalił się świat, nie zmienię swoich uczuć wobec Nich. Nigdy. Jesteście jedyne.
Wrzesień, październik i listopad pokazały mi, że mam naprawdę wielu znajomych. Że mój świat nie musi ograniczać się do dwóch osob, że nie muszę tego tak przeżywać, zamykać go. Że w tym świecie, w MOIM świecie, musi być miejsce dla MNIE. Przede wszystkim. Ludzie polubili mnie taką, jaką jestem. Nie otwierałam sie przed klasą, a teraz się swietnei z nimi dogaduje. Płakałam. Płakałam w dzień z radości, w nocy spowiadałam się poduszce z bolesnych wspomnień. Ale ten, kto powiedział, że czas goi rany miał rację. Odnalazłam w klasie kilka świetnych osób, złapałam kontakt z wieloma innymi. Dziś idę korytarzem z podniesioną głową i odpowiadam na prawo i lewo siema, cześć, co słychać, jak tam. Dobrze mi z tym. W końcu nie jestem sama. Nie jestem, już nie.
I mam Michała. Nikt nigdy wcześniej nie dał mi tyle czułości w ciągu ostatnich lat ile on potrafi w ciągu jednej godziny. Otula szczelnie warstwą swoich dłoni, szepcze do ucha samego siebie. Czasami chce go za bardzo, chwilami mam ochotę wyrzucić go za drzwi, gdy ego ma przewagę nad treścią. Z nim poznałam prawdziwe dreszcze i poczułam jak ważna jest obecność drugiego serca w ciepłym łóżku. On, w odróżnieniu od innych, dotyka mnie słowami. Nikt nigdy nie dotknął mnie tak bardzo. I nikt nie chciał odkrywać nas powoli. Kawałek po kawałku. Od głow do stop, od rozdwojonych końcówek włosów do małych palców u stóp. Jakby można było codziennie uśmiechać się do własnego odbicia w lustrze. Przy nim można. :)
Często mówie, że wiele chciałabym zapomnieć, wymazać, nie tylko z roku 2010. Ogólnie z życia. Teraz, siedząc w ciemnościach z Tlove w uszach myślę sobie, że życie uczy nas nie tylko głaszcząc po głowie, ale przecież i kopiąc po dupie z całej siły. Że wszystko ma swoje przyczyny i skutki. Że nic nie dzieje się bez przyczyny.
Życzę sobie, żeby ten rok przyniósł mi wiare w siebie, żebym wciąz wierzyła że MOGĘ WSZYSTKO. Żeby nie okazał się dla mnie znów zmarnowanym czasem, w którym doszukiwać się będe pozytywów.
Życzę sobie, żebym mogła przez niego przebrnąć trzymając ciepłą dłoń w swojej. Życzę sobie uśmiechów i Woodstocku i sukcesów! Życzę sobie, żeby wspomnienia nie rządziły moimi myślami, a ból przypominał o sobie tylko czasem uświadamiając, że życie nie jest idealne i wciąż trzeba się starać i łapać szczęście za krótki ogon.
Czas tak zajebiście szybko płynie. Zapierdala, biegnie. Więc ten cały rok dodał mi mnóstwo sił. Dodał mi energii, pokazał, że nawet leżąc na dywanie, dusząc się własnymi łzami, robiąc różne głupie rzeczy i.. Po prostu niszczy się. Niszczy się swój własny świat, siebie, niweczy i pomija możliwości, które stoją przed nami otworem. Omijamy liczne szanse, bo wolimy cierpieć. Bo tak jest łatwiej. Po prostu. CIERPIEĆ JEST NAJŁATWIEJ. NA SZCZĘŚCIE TRZEBA SOBIE ZASŁUŻYĆ I POPRACOWAĆ.
Inni zdjęcia: Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebelCiekawa cegla felgebelCiekawa latarnia felgebelGryzmoły felgebel