Spotkało mnie w życiu tyle nieszczęścia, że już nawet nie śmiem mieć nadziei, że wyczerpałam jakikolwiek limit.
Pod tym względem mam chyba pakiet "unlimited".
Teraz z tego się śmiejemy... (choć do śmiechu wcale mi nie jest).
Jest to taki śmiech dla dobra sprawy, bo kiedy trywializujemy nasze problemy, stają sie one jakoś... mniej straszne.
Jeśli nie da się o czymś zapomnieć, to trzeba to wyśmiać!
To taka domowa metoda Autorki na radzenie sobie z życiem.