Niedawno zainspirowały mnie dwa zdjęcia zrujnowanej Warszawy, która była tak cierpiąca i biedna.
Ale w jej gruzach nadal czuć było słaby puls. Powstała jak Feniks z popiołów, odrodzona, nowa ale już nie podobna do siebie. Tamtej Warszawy już nie ma..
I ja właśnie namalowałam tą starą, umierającą, która tak dzielnie walczyła i nie poddała się.
Na obrazie ruiny koścoła Św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży.
Ok 1946 rok.