Nocą wszystkie dobre duchy idą spać, ustępując miejsca podstępnym marom, które zwodzą dobrymi snami, bądź dręczą najczarniejszymi koszmarami.
Tylko nocą papieros przeradza się w ekskluzywne cygaro, szklanka z wodą w wyszukanego drinka, a majtki w kropki w sukienkę rozmarzonej baletnicy.
Nocą wszystkie tęsknoty odżywają. Wyłaniają się z ciemności i pełzają po ziemi, żeby cię dopaść. Jedyną rzeczą, która może cię przed nimi uchronić jest ramię kochanka, otulające twoje plastyczne ciało, zniekształcone przez zmaterializowane wspomnienia.
Dlatego nocą jest ciemno. Znika pojęcie odległości i przenosisz się z jednego miejsca na drugie, oddalone o setki kilometrów. Przypominasz sobie sytuacje, naprawiasz swoje błędy analizując słowa, które padły z twoich ust i układasz nowe dialogi. Podstępne, podstępne mary! Bo przeszłość jest. Trwa niezmienna. Nie wkrada się w nią chaos, gdyż nie jest na tyle silny, żeby ją poruszyć.
A co z ciszą? Dlaczego nocą umierają niemal wszystkie odgłosy? Czyją cisza trzyma stronę? Jeżeli jest wspólnikiem nocy, to niezwykle dobrze razem sobie radzą. Chyba dlatego muzyka najsłodziej brzmi po zmroku. Wypełnia każdy zakamarek i tańczy z kurzem zwycięskiego walca. Muzyka przyspieszonego oddechu, przylegająca do ciała w postaci lepkiego potu. Melodia jasno świecącej latarni, która mówi, że nie ma się czego bać. Bo rano znów ustąpi miejsca dobrym duchom, które nie pozwolą, by stało ci się coś złego. Chyba że znów chaos je dopadnie i przezwycięży.