"Zaczęło się dość niewinnie. Kochali się nawzajem. Chcieli się razem zestarzeć, co tak na prawdę jest jedynym dowodem wielkiej miłości. Ostatnio jednak pojawiła się pewna sprawa, wielki pyłek kurzu w skądinąd czystych trybach ich życia: seks. Wszystko w tej dziedzinie było między nimi zawsze w jak najlepszym porządku i dostępowali chwili kiedy wprost upajali się sobą. Śpijcie jednak z tą samą osobą przez tysiące nocy, a pewne seksualne fosforoesencje zetrą się pod dotknięciem znajomych palców. "
Codziennie, mniej lub bardziej, biję się ze swoimi myślami. Kilka tygodni temu, tak bardzo niedawno, zdawało mi się, że jednym małym ruchem różdżki uda mi się wyzbyć wszelkich rozterek, że to tylko kwestia odrobiny chęci, mach mach i już, po sprawie. Jednak albo moja różdżka się przeforsowała albo to zadanie z natury swojej jest niewykonalne.
Nie chcę nikogo oszukiwać, nie chcę oszukiwać siebie. Pomóż mi sobie z tym poradzić. Poproszę o telefon do przyjaciela..