Pomijając spanie, czyli- głęboki sen emocjonalno-psychiczny, opowiem o kilku moich nowych doświadczeniach. Otóż jak wspominałem w przedostatniej notce pojechałem do Kędzierzyna-Koźla a stamtąd do Głuchołaz.Byli tak moi znajomi z Niemiec, i dostałem od nich fajną propozycje, a właściwie to od mojego ojca, którego poinformowali o problemie. Otóż jeden z nich Karl musiał się dostać na lotnisko w Pyżowicach. A ojciec zaproponował im, że ja to zrobię & spoko & pomyślałem- w życiu po ślązku samochodem nie jeździłem, ale co tam, będzie mapa to Oki. Miałem wyjechać z rana, ale kurde patrzę przecież ojciec mi kluczy do naszego auta nie zostawił & Karl powiedział, że mam y jechać jego samochodem. Pytam, jakim. On na ta ze ta oto furgonetka. Szczena opadła mi, bo w życiu nie prowadziłem furgonetki. Ten oto widoczny na zdjęciach Volkswagen Transporter TDI okazał się łatwiejszy w prowadzeniu niż moje Mitsubishi. Zawieść go zawiozłem, ale wróć panie potem & wróciłem tylko, że zahaczając po drodze:
-Siemianowice,
-Michałkowice,
-Bytom,
-Rudę śl.,
-Chorzów,
-Gliwice,
-Świętochłowice
-Mysłowice
-Katowice kilka razy..
(pozostałe miasta aglomeracji śląskiej też z wyłączeniem Tych&)
Słowem było ciekawie, miałem to, czego chciałem. Wycieczkę krajoznawcza po Ślązku i nikt mi w niej ni przeszkadzał& Słowem bomba. Polecam VW Transportera. Duży, wygodny i stabilny na zakrętach pojazd rodzinny:) Ten którego prowadziłem , był modelem jakimś specjalnym z okazji 60 lat produkcji transportera, co zresztą widać na tylniej części karoserii :) Pozdro :)