Pozycje tego kota, jakie jest w stanie przybierać we śnie i jak gdyby nigdy nic spać dalej, zdumiewają mnie jak mało co innego.
Jest też nieskończenie wiele innych rzeczy, których pojąć nie mogę i myślę, że moje szanse na to są odgórnie skreślone, ale co tam - widocznie pewna wiedza nie jest do życia potrzebna.
Dyszę, smarczę, oczy mi się świecą i boli mnie głowa, mam też mordę ćpuna. Kiedy jestem chora, zbiera mi się na granie na Pegasusie. Albo bezmyślne gapienie się w kreskówki na starym Cartoon Network. Jeszcze fajnie, żeby Tatun był w domu - w animki moglibyśmy na "dwa playery" młócić. Oboje zawsze graliśmy Tasiorami, Jan zaś brał królyka.:>
Przerąbane, nawet kichnąć bez obdarcia sobie gardła nie mogę. Odtykam sobie uszy ziewając. Nie wiedziałam, że można ziewać na zawołanie, ale jednak się da.
Chciałam Futuramę pooglądać, ale do drugiego odcinka trzecie podejście będę musiała robić dla zapoznania się z ostatnimi minutami... Średnio mi się chce.
W ogóle nic mi się nie chce. Jestem w takim durnym stanie, że nie istnieję. Od jakiegoś czasu. Nie gniewajcie się, że mój głos, mimika i zachowanie nie jest zsynchronizowane z tym, co mam na myśli.