Żyjemy w krainie analogii. Jesteśmy częścią wielkiego świata pięknej - nie bardziej niż okrutnej - przyrody, która zawiera w sobie odpowiedzi na wszystki dręczące nas pytania...
Dziś po raz kolejny pozwoliła mi coś zrozumieć.
Kiedyś trudno mi było pojąć, dlaczego konie nie chcą słuchać moich poleceń. Wszyscy trenerzy - a było ich więcej niż dwóch - mówili w kółko to samo : ''To Ty tu rządzisz'' , ''Nie daj sobą kierować'' , ''Wymagaj od konia i nie ustępuj mu''. Uparcie, do znudzenia, do upadłego. Ale kiedy wyobraziłam sobie, że ktoś smaga mnie batem, kiedy potwornie boli mnie głowa, albo każe pędzić na oślep moim zmęczonym, bosym stopom...Nie sztuka wymagać - sztuką jest się porozumieć.
Czasem jesteśmy jak te majestatyczne, zadbane, szkolone czempiony. W pewnym momencie ktoś dostrzega w nas ogromny potencjał skokowy. I zaczyna się nasz trening. Jeździec uczy nas, jak rozróżniać masę subtelnych sygnałów, mających poderwać nas do skoku, zrobić woltę, przyspieszyć, bądź zwolnić tempo biegu. Stajemy się coraz lepsi. Coraz bardziej wielcy i niepokonani. Reagujemy na każdy - nawet najmniej wyczuwalny dotyk i wiemy...doskonale wiemy, jak mamy zareagować. Aż któregoś roboczego ranka, trener nie pojawia się w stajni. Spokojnie - pewnie wypadło mu coś ważnego. Nie zjawia się również kolejnego dnia, potem następnego i następnego....Aż w końcu przychodzi. Przeczesuje z zapamiętaniem końską grzywę, daje jeść i pić, częstuje kostką cukru...i odchodzi. Potem zjawia się jeszcze raz na jakiś czas, klepie po grzbiecie i rzuca mimochodem ''jesteś najlepszy, mój rumaku. Nie zapominaj o tym''.
On nie zapomni. Zapomną jego mięśnie, zwiotczałe po długich miesiącach stajennej wegetacji. Zapomną skoczne kopyta i splątana grzywa. Zapomni rozwichrzony ogon.
A potem znowu pojawi się trener, wyposaży w ciężki osprzęt i zaplecie starannie warkocze. Na padoku ustawi stare przeszkody, na nogi założy ulubione oficerki i z palcatem w dłoni, wsiądzie na stęskniony grzbiet, który zapomniał już ciężar ukochanej masy, która kiedyś codziennie zasiadała w siodle, jak na królewskim tronie. Te same polecenia, te same sygnały, ta sama trasa i wymagania.
Tylko ogromne, końskie serce bije inaczej i nie nada już rytmu kopytom.
Żyjemy w krainie analogii...
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24Lake quenPEŁNIA ROBACZEGO KSIĘŻYCA xavekittyxPrawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24