Strzelając batem
Nad moim uchem
Nie wymusisz posłuszeństwa
Znowu płoszę się
I wpadam w amok
Szalejąc ze strachu
Gubię podkowy
Tracę stabilny grunt
Zapadam się
Głęboko w siebie
Wiatr świszczy w uszach
Jadowite słowa
Wpełzają pod skórę
Nie bronię się przed słowami
Nie bronię się przed sobą
Świat staje dęba
A ja tupię, parskam i szarżuję
W obronie przed kolejnym strzałem z bata...