Oj bardzo dużo się dzieje...
Przede wszystkim nowa stajnia, zostaliśmy zmuszeni się przenieść z Partynic na drugi koniec miasta. Dochechać tam w weekend to katastrofa ale daję radę :) choćby ostatnio ze stajni wracałam taksówką prosto do szpitala :D Na szczęście lekarze niesłusznie podejrzewali tętniaka, to coś mniej groźnego, dowiem się po badaniach w przyszłym tygodniu. No i mam traumatyczne przeżycia z wenflonem, nigdy więcej nie chcę nocować w szpitalu :) no chyba że na SORze kardiologii na tych wygodnych łóżkach, jeszcze zanim wsadzą to świństwo w rękę.
Sesja się zbliża... a ja jakoś podejrzanie spokojna.
A może AMPy w tym roku? :D