photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 31 SIERPNIA 2016
W piatek bylismy na angielski weselu.
Szczerze? Lepiej jest u cioci na imieninach. Polskiej cioci oczywiscie.
Slub byl o 13.00 na sali w hotelu, w ktorym odbywalo sie przyjecie.
Po slubie mlodzi mielismy dwu godzinna sesje fotograficzna w parku a goscie snuli sie po hotelu jak duchy z power w reach, za ktore rzeczownikami jasna sami musieli slono zaplacic.
O 3.30 Poprosze no nas na sale, na ktorej podano nam obiad. Kazdy dostal takerz z obiadem z lampka wina, a po obiedzie kawaleczek ciasta. Potem wyproszono nas z sali( trzeba bylo przygotowac sale na wieczorna dyskoteke). Wiec goscie dalej snuli sie po hotelu az do godziny 21.00, kiedy to mlodzi zatanczyli pierwszy taniec I otwartego bufet ( bufet z jaki is tam kanapkami I tego typu zakaskami)
MI nie dane bylo doczekac ani dyskoteki ani jedzenia. Musialam Polozylam Oscara spac, bo o 20.30 juz ledwo zipal.

Kompletna klapa. Nie spodziewalam sie, ze angielskie wesela sa az tak ... mizerne.

Komentarze

~marcelkowamama Mizerne i nudne ...
31/08/2016 12:08:00