photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 LIPCA 2014

... first ...

.

 

{  first   t h i n g s   first }

 

Za namową mojej metrosiemdziesiątsześć Drugiej Połówki poszłam do dietetyczki. Dość sceptycznie nastawiona, aby była jasna jasność publikowania opisu zjechania mojej szczęki w dół.

 

W zeszłą środę, w godzinach zabójczo porannych (pamiętamy, że mam WAKACJE - przywilej kadry pedagogicznej) wsiedliśmy do Pożeta, którego niekwestionowanym władcą jest On, i przemierzając zakorkowane miasto podążyliśmy w nieznane. 

 

Znaczy... ja podążyłam, bo On doskonale wiedział wszystko - od tego, gdzie ma skręcić, przez to, które światła świecące zajebistą pomarańczą olać, po to, gdzie zaparkować. Ot, mieszkaniec Wielkiego Miasta.

 

Po opuszczeniu samochodu nastąpiła standardowa procedura: ziewnięcie (ja), złapanie za rękę (On), powłóczenie nogami (hmm... zgadnijcie....). Chodnik, skrzyżowanie, dwie babcie z wózkami na zakupy stojące na całej szerokości przejścia, wejście do budynku. Domofon, "zapraszam", znajome z mojej mieściny, pachnące swojsko "bzzzz" otwieranych drzwi. Klatka schodowa, piętro, piętro, piętro. Chwila na złapanie oddechu (ja). Wejście.

 

Przemiła, młodo wyglądająca kobieta wpuściła nas, jednocześnie żegnając się ze starszą Panią. Wolałam nie słuchać, skupiając całą swoją uwagę na tym, co może niebawem nastąpić - werdykt. 

Podano nam herbatkę, ze mną przeszło się na "ty" - nie narzekam. Skąd. 

 

Najpierw On stanął na magicznym, pewnie mega drogim urządzeniu do mierzenia watrości wszelakich, aby skorygować swoją kartę u Pani Dietetyczki. No tak - wynik. Całkiem ładny jak na ostatnimi czasy przeżyte dni. Serio. 

 

Moja kolej. 

 

Ściągnęłam krótkie gatki, hyc na wagę, trzymając się kurczowo rurek, które połączone przewodami z wagą miały w magiczny sposób (prądem) zmierzyć zawartość tłuszczu i mięśni w moim organizmie. Wstrzymałam oddech...

 

Sytuacja dla kogoś stojącego z boku zapewne przekomiczna, bo gdy waga przestała traktować mnie jak tranzystor, wyliczać różne rzeczy, aż wreszcie zajarzyła mi rezultatem po gałach, wyrwalo mi się z ust "KŁAMIESZ!!!"

 

Odpuszczałam sobie siebie kilkukrotnie, ale ten wynik jak nic wcześniej zmotywował mnie do podjęcia drastycznych działań. 

 

Pani Dietetyczka przeprowadziła ze mną szczegółowy (do bólu) wywiad, On siedział z boku i wtrącał seksualnie podszyte żarty, jak "Tak. Pracuje bardziej prawą ręką" - kiedy ja nie zdążyłam udzielić odpowiedzi na pytanie pani D. odnośnie procentowo wyliczonej ilości tkanki tłuszczowej w prawej ręce (tak - mówiłam, że waga jest magiczna). Zajechało mi to Monty Pythonem. 

 

Plan naprawienia mojego największego projektu EVER dostałam od pani D. 

 

Cztery posiłki dziennie. Dwa posiłki to koktajle o dziwacznym smaku sproszkowanej wanilli, jeden to przekąska białkowa, jeden to porządna kolacja. W dni treningowe mogę zjeść węgle. Ryż lub kaszę. O makaronie mogę zapomnieć. O ziemniakach również. 

Dużo pić - max 5 l wody dziennie. Codziennie.  Mamy w mieszkaniu strefę stałego oblegania. Kibel. 

Aktywność sportowa - to akurat najmniejszy problem. Albo tak mi się przynajmniej wtedy zdawało. On pokazał mi na pierwszym treningu, co robiłam nie tak i dlaczego przestalam ze względu na kontuzję kolana. Otóż nie tak jest WSZYSTKO.

Tableteczki - błonnik i multiwitamina. Koń miałby spory problem to połknąć. W sensie te tabletki.

 

Po niecałym tygodniu tam, gdzie miało spaść - spadło. Tam, gdzie wzrosnąć - wzrosło.

 

Polecam skorzystanie z usług DOBREGO dietetyka. Pronto.

 

 

Komentarze

~mfff Taaaaak, jasneeee - tyle razy Ci to wszystko mówiłem to nieeeeee - po co, ja się nie znam... :D.
17/07/2014 15:23:26
ladyequinox who the hell? :P
17/07/2014 19:49:21

Informacje o ladyequinox


Inni zdjęcia: Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx:) qabiResza figur Wilkonia bluebird11sezon lodów patkigd:) dorcia2700