Zjebana jakość.
Po lepszą klikać tu.
Poznań, most św. Rocha
Godz. ok 3:30.
Jedno z tych miejsc w Poznaniu, które mogłabym zobaczyć
jako ostatnie życzenie przed śmiercią.
Pisze notkę, bo dziwne rzeczy się dzieją w moim życiu.
W momencie, kiedy straciłam wszelaką nadzieję, że coś z tego będzie
byłam pewna, że od tego czasu oboje przestaniemy się oszukiwać i będziemy żyć normalnie.
Żeby było jasne: parą nigdy nie byliśmy. Bo tu wszystko tak brzmi,
jabyśmy nią kiedykolwiek byli.
Ale niestety nic nigdy nie może być zbyt proste, bo przecież
gdyby życie było łatwe, byłoby trochę nudne. Ale stopień trudności
niektórych spraw naprawdę przerasta wszelkie oczekiwania.
No i oczywiście jak się okazało zapominanie o ludziach,
z którymi się wiele przeszło i którzy coś dla nas znaczą jest rzeczą bardzo trudną.
Ale nie mogę się poddać, bo przecież bez sensu jest czuć coś do kogoś,
kto żadnym uczucim nas nie darzy. A przynajmniej sprawia takie wrażenie.
Ba! wydaje się nawet, że ma nas gdzieś. Może to tylko ja odnoszę takie wrażenie,
nie wiem. Ale chcąc nie chcąc stracilam nadzieję.
Pozostaje mi tylko czekać, czekać i czekać. Może osiągnę swój cel, może nie. Nie wiem.
No to się uzewnętrzniłam. Własciwie to nie wiem, czy ktoś to przeczyta,
a nawet jeśli ktoś to nie dbam o to, że piszę tu o swoim prywatnym życiu.
Właściwie skoro je upubliczniam, to nie jest aż takie prywatne.
Miałam potrzebe opisać swoją sytuację, to ją opisałam.
Dziękuję za uwagę.
'You're never die
And you're all my life
I say you're never die
In my heart you're still alive...'