w sumie to nawet się cieszę że wrócę do domu. mogę zabrać wreszcie kabel od ładowania aparatu. nawet bym skoczyła coś cyknąć. a zwłaszcza, że jest ciepło i cudne słońce.
pierwsza sesja za mną. zdana. cieszę się cholernie. ale przy kolejnym ewentualnym świętowaniu wolałabym nie skończyć z siniakami. no i nie budzić się na pętli w jakimś obcym miejscu. chociaż takie przygody miło się wspomina.
jest plan skoczenia na castle party. o mój losie, kce!
czekam na kolejne przygody.