My z początku XXI wieku,
Rozbijający atomy,
Wstydzimy się miękkich gestów.
Kiedy cierpimy,
wykrzywiamy lekceważąco wargi.
Kiedy przychodzi miłość,
wzruszamy pogardliwie ramionami,
silni, cyniczny,
z irocznie zmrużonymi oczami...
Dopiero późną nocą,
przy szczelnie zamkniętych oknach,
gryziemy z bólu ręce
i... umieramy z wdzięczności...