photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 25 LISTOPADA 2012

Tribute to Iron Maiden!

Wczoraj(24.11.2012)byłam na koncercie z Oliwią i Dymitrem. Koncert nazywał się "Tribute to Iron Maiden", odbył się w klubie na ulicy Szewskiej 20a. Grały trzy grupy: ThermiT,Clairvoyant i Wyrok.

 

Razem z Oliwią byłyśmy w klubie chwilę przed 19.00. Jak weszłyśmy do klubu jeszcze było dużo wolnych stolików, wszytskie były zarezerwowane. Usiadłyśmy przy pierwszym lepszym. Byłam bardzo zdenerwowana, czułam się niepewnie czekając z Oliwią na Dymitra.

Jak przyszedł poczułam się lepiej, Oliwia chyba też.

Potem musieliśmy się przesiąść bo przyszła ta która zarezerwowała stolik. Poszliśmy do drugiej sali, tam gdzie była scena. Był kolejny zarezewowany stolik ale mimo wszytsko usiedliśmy tam. Przyłączały się do nas różne, zrobiło się trochę tłoczno. Sala, scena, ilość miejsc siedzących i wieszaków, tego było mało w tej "piwnicy".
Zaczęły się koncerty.

 

ThermiT - był grupą otwierającej cały koncert. Stałam pod ścianą a obok mnie Oliwia i Dymitr. Zaczeli grać. Widownia składała się w większości z panów po trzydziestce. Wszyscy potakiwali i tupali w rytm muzyki. Potem Oliwia i Dymitr poszli do przodu potrzepać swoimi włosami, wyglądało to zabawnie. Rozkręciło się pogo, myślałam że umrę gdyby nie dwaj metale stojący obok mnie. Bronili mnie przez cały czas.
Zespół był świetny! Wokalista umiał rozkręcić całą publikę. Perkusista cały czas się uśmiechał, urocze. A gitarzyści byli naprawdę świetni. Było słychać że to Iron Maiden.

Zaraz po tym występie Dymitr musiał pójść. Pożegnanie się z nim było straszne. Nie umiałam patrzeć na Oliwię i Dymitra przytulającego się do siebie. Było mi głupio bo jej zazdrościłam. Starałam się na nich nie patrzeć, jakby ich nie było.
Jak już poszedł to Oliwia zmieniła się. Tak jakoś ciągle mówiła że szkoda, że to nie ma sensu...


Clairvoyant - grali zaraz po Thermicie. Byli chujowi. Wokalista nie umiał śpiewać, miał okropną dykcjie i nie znał angielskiego. Nawet nie wiedziałam jaką piosenkę grają. 

 

Wyrok - był to ostatni występ, byli całkiem nieźli. Prawie nikogo nie było pod sceną. Tylko kilku idiotów którzy "tańczyli". Strasznie mnie tym denerwowali. Myślałam że zaraz im podłożę nogę albo coś. Nie tylko mnie wkurzali, naprzeciwko nas (mnie i Oliwi) siedział taki przystojny trasher z mniej ciekawym kolegą. Miał długie kręcone włosy... Stop. Wracając do tego co się tam działo: też ich wkurzali. Pokazywali środkowy palec i w ogóle. Na ostatniej piosence zrobiło się pogo, wepchnełam Oliwię bo mi to rozkazała. Potem chwila nie uwagi i *jeb* dostałam w żebra od jakiegoś gościa. Strasznie bolało a stałam przy takim drążku i mnie trochę przygnietli do niego wtedy.

Koncert się skończył po dwunastej w nocy. Wracałam autem Oliwi z jej tatą. Wtedy mama zaczęła do mnie dzwonić gdzie jestem i dlaczego wracam na piechotę. Mówiłam jej że jestem w aucie i że jestem już na Głogowskiej ale mi nie wierzyła. Mówiła też że miałam wyłączony telefon a po porstu nie było tam zasięgu. Nawet chciała iść do domu Oliwi srawdzić czy mnie tam nie ma.

Koncert był świetny.


 

A z dzisiejszego dnia: Sonia rysuje mi AppleJack i dowiedziałam się że mam Gefyrofobię (strach przed przekraczaniem mostów).

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika laawliet.