Słysząc jego cichy, smutny głos uspokajam się.
Zostawiam cały egoizm za sobą.
Teraz nie boję się już powiedzieć, iż jestem głupcem.
W szklanym więzieniu, paraliżował strach.
Nie było miejsca na jakiekolwiek połączenie.
Odebranie mi wszystkiego.
Zostawiwszy za sobą kłęby błękitnego dymu, potrafię iść dalej.
To był dla mnie prezent.
Wieczorny deszcz czy to łzy nasycające i ekscytujące jak dramat ?
Gdy słońce świeci, nowy dzień jest w pełni martwy i drętwy.
Wiem już jak dmuchać, żeby się nie sparzyć.
Spokojnie, daję radę oddychać przez słomkę.
Nie smuć się, to tylko one.
Walczą.
Czasami o nich po prostu zapominam.
Jestem głupcem, bo wciąż wydaję mi się że jestem sama...
W tym szklanym więzieniu po prostu brakowało mi muzyki.
Słysząc jego cichy, smutny głos uspokajam się.