photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 KWIETNIA 2013

1653.

A tu macie żelki jakie sobie kupiłyśmy z Asią i Wiki :) Nawet Eiffelki widać :D

Już w Polsce. W domu byłam o 16. Padam na pysk ale musze podsumować sobie teraz ten yjazd bo jak nie, to do jutra już wszystkie emocje ze mnie zejdą.

Więc... zakochałam się w Paryżu. Co tu dużo kryć. Zakochałam się w jego mostach, zabytkach i renesansowych kamieniczkach. Na nowo zakochałam się w języku francuskim, który zbrzydł mi po roku nauki w podstawówce, tak więc bardzo dawno temu (5 lat nie lubiłam tego łamańca językowego). Na nowo pokochałam muzykę, antyk z jego rzeźbą i podróże oraz dałam się zauroczyć zarówno Poccacio jak i Rubensowi, muzyce francuskiej (chociażby zniewalającej Edith Piaff) czy Woddy'emu Allen'owi (tak, nie lubiłam jego ''humoru''). Wzruszyłam się na Pere-Lachaise przy grobie Chopina, przy którym chciałam się znaleźć od kiedy skończyłam 7 lat i napisałam o nim pierwszy referat do szkoły muzycznej. Polubiłam francuskie kino, a Champses-Elysee rozbudzło moją wyobraźnię i przy okazji sprawiło, że o mało nie zemdlałam patrząc na ceny :P Poznałam ludzi znanych mi już od pół roku z zupełnie innej strony i poczułam się przez nich jeszcze bardziej przyjęta. Spędziliśmy razem cudne chwile razem podczas obiadów we Flunchu, za którymi będę naprawdę tęsknić (poza momentami kiedy dusiłam się ze śmiechu ryżem...), choć nie tak jak za atmosferą, widokami i ludźmi 'dodatkowymi' (kierowca - Piotrek' czy przewodnik - Robert), którzy tam z nami byli, bo na taki obiad zawsze możemy iść razem po szkole, a tych 'drugich' ludzi zobaczę dopiero za rok. Już wiem, że szykuje się wycieczka do Włoch i choćbym miała stanąć na rzęsach, to i tak pojadę.
Tańczyliśmy funtourki (podeślę wam potem link), śmialiśmy się z Robertem, lecieliśmy na spontana. Poza tym Paryż był moim marzeniem. I spełniło się ono w stu możliwych procentach.
Od ludzi takich jak Robert warto uczyć się jednego. Życia z pasją. Człowiek o ogromnej charyźmie i energii, poczuciu humoru i świetnym podejściu do nas jako młodzieży, nie dzieci, ale jednak jak do ludzi nadal młodych i chętnych zabawy, choć często miałam wrażenie, że to on ma więcej werwy od nas :) Poza tym człowiek o ogromnej wiedzy, którą potrafi w ciekawy sposób przekazać. Potrafi mówić tak, by ludzie z chęcią go słuchali. Fakt, że potrafi to zrobić z młodzieżą budzi jeszcze większy podziw, bo, chcąc nie chcąc, dobrze wiemy jak ciężko nas czymś zainteresować ;) Szczerze powiedziawszy to Robert mnie nawet nie tyle zainteresował tym wszystkim, co zaszczepił mi tego bakcyla. I po raz pierwszy w życiu zastanawiam się teraz, czy ja rzeczywiście chcę robić w przyszłości to, o czym od dziecka tak niezmiennie marzyłam? Czy może jednak spróbować znaleźć jeszcze inną drogę.
Ten wyjazd miał być poszukiwaniem inspiracji, co sam Robert powtarzał bardzo często. Ja właśnie tak to odebrałam. Robert mówił też często inną ważną rzecz. Że nie ważne jest to, co w życiu zrobimy, ale ile z tego zostanie w naszej pamięci. Cudna maksyma, prawda? :)
Ja osobiście dzięki kolejnemu spełnionemu marzeniu, ale do tego, przede wszystkim, dzięki atmosferze i wszystkim ludziom znowu złapałam moc energii i czuję się pozytywnie nabuzowana, zupełnie jak po koncercie COMY :) cudowne dla mnie ucucie, lepsze od adrenaliny czy jakiegoś pierwszego lepszego narkotyku. Nie napisałam żadnego tekstu, tak jak tego bardzo chciałam będąc w Paryżu, ale chyba nie jestem tym jakoś wyjątkowo zasmucona. Bardziej smuci mnie to, że teraz siedzę sama w pokoju zamiast z Wiktorią grać w karty i dostawać głupawki od czekolady w proszku. Że za drzwiami słyszę kłócących się rodziców zamiast rapujących chłopaków. Że kiedy opowiadałam tacie o Paryżu, on wolał zwrócić uwagę na jadący przed nim na ulicy samochód. Że jutro powrócę do szarej rzeczywistości budzona nerwowym budzikiem i krzykiem mamy zamiast piosenką o muminkach tak irytująco śpiewaną nam w autokarze przez Roberta :P
Tak. Jest mi szalenie smutno. Ale mam cudowne wspomnienia, wyzbywam się zachamowań i dzecinnych barier, znajduje nowe tematy do zmieniania szarej rzeczywistości wokoło w rzeczywistość kolorową. Uczę się żyć bardziej spontanicznie. Zaczynam czuć jak bardzo kocham życie :) I jak bardzo jeszcze niedawno byłam głupia...
Pieniądze na dojazd i bilety na lipcowy koncert COMY na Mazurach juź odłożone teraz skrupulatnie odkładam na Włochy z Robertem i biorę się za siebie. Nauka języków (angielski i francuski przede wszystkim, a marzy mi się jeszcze hiszpański...), ogarnięcie szkoły w jeszcze lepszym stopniu, ogarnięcie siebie w kontekście fizycznym, jak najlepsza praca z zespołem i spełnianie marzeń. To przede wszystkim.
Przepis na szczęście nie jest w cale taki skomplikowany. On po prostu jest inny dla każdego, odmiennego człowieka ;)
PARYŻ <3

Komentarze

themarchtowar dobrze jest poznać kogoś takiego jak Robert, o którym piszesz :)
08/04/2013 11:34:19
folder dawno nie emanowała od twojej notki taka dawka pozytywnych emocji ;* tak trzymaj!
08/04/2013 7:07:38
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika kyane.

Informacje o kyane


Inni zdjęcia: * * * * takapaulinkaWylot Burzowca bluebird11Zagroda. ezekh114PIERWSZE MARCOWE LISTKI xavekittyxOddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24