m: Grotniki
fot: ja
"Kochałaś. Oddałaś całą siebie dla tej miłości. Poświęciłaś dla niej wszystkie swoje plany, marzenia, aspiracje. Pokładałaś w niej nadzieje.
Odeszła tak gwałtownie, nie pytając cię o zdanie.
Pozostałaś sama. Wędrowałaś pośrod leśnych ścieżek. Uciekałaś w nieznane, nie zabierając ze sobą nawet mapy.
Przytulałaś się do drzew, szukając ukojenia, otarcia łez. Stały nieruchomo, nieczułe na twój ból, patrzyły jak zastygasz.
Uczucie odrzucenia sprawiało, że pędziłaś przed siebie goniąc złudne szczęście, nie potrafiłaś przysiąść na pobliskim pniu i powiedzieć sobie, że teraz w jego życiu jest ktoś inny.
Wspominałaś szczęśliwe chwile i nie mogłaś... Nie mogłaś uwierzyć, że były one tylko kłamstwem.
Walczyłaś z czasem.
Czułaś się bezwartościowa, brzydka, połamana, kaleka.
Do dziś to czujesz, bo zostawił cię samą. W środku nocy. Bez słowa.
Przeżyłaś tę noc.
Ale na drugi dzień zauważyłaś ich szczęście i ten ból, ten nieznośny ból. Poczucie winy, że zrobiłaś coś złego. Przekonanie, że nie mógł zostawić cię tak po prostu.
Poczucie jego obojętności.
Chciałaś umrzeć. Chcesz umrzeć.
Bo wiesz, że zostałaś oszukana. Boleśnie oszukana... I nie potrafisz już z tym żyć.
Powierzyłaś cały swój świat w jego ręce, zostałaś z niczym.
Przy nim stawałaś się kwitnącym kwiatem. Teraz twoje serce więdnie.
Stać cię na przelotne chwytanie sensu, ale bardzo szybko go tracisz.
Bo jego już nie ma.
Pytasz siebie ile razy jeszcze zostaniesz sama. Pośrodku nocy. Porzucona.
Boisz się zaufać, jesteś zamknięta, mimo że chłoniesz ludzi i otaczający świat.
Tak naprawdę nie istniejesz dla innych, bo czujesz ból tamtej samotnej nocy. Słyszysz obojętny ton jego głosu, widzisz tamtą kobietę.
Zabiegana, wracasz do swojego pokoju. Uśmiech schodzi z twarzy, czujesz napięte mięśnie. I ten ból... Ból tamtej nocy.
Nie jesteś otwartym światem. Nie ufasz.
Słowa straciły wartość.
Oto co zrobisz...
Zaszyjesz się w sterylnych warunkach, gdzie nikt cię nie skrzywdzi. Nikt nie będzie obiecywał.
Zamkniesz swój świat na klucz i nie poświęcisz już go dla drugiego człowieka.
Z resztą... Tak mało ci go zostało. Zmarnowałaś go dla ludzi, dla których nic nie znaczyłaś.
Nic nie znaczyłaś."*
"Stała nieruchomo, jakby czekając na wyrok.
On nie musiał nic mówić, wiedziała że słowa, które zaraz usłyszy, spowodują ogromne spustoszenie w jej życiu.
Była gotowa przyjąć każdy cios w imię swojej godności. Wiedziała, że w jego życiu jest ktoś inny. Wiedziała, że musi odejść.
Znała już na pamięć te regułki.
- To nie tak jak myślisz. - jego zmieszany głos zdawał się rozjaśniać całą sytuację. Czuł się winny, ale był zbyt słaby, żeby przyznać się do swojego związku z inną kobietą.
- Rozumiem, nie musisz mi się tłumaczyć. Chcesz odejść - proszę - droga wolna. - jej ton brzmiał spokojnie i stanowczo, lecz uczucie odrzucenia rozdzierało wewnątrz jej serce.
- Tylko proszę cię, nie płacz jak dziecko, przecież jesteśmy dorośli.
- Nie mam takiego zamiaru, chyba już wszystko sobie wyjaśniliśmy, więc możemy się rozstać. - nie chciała odchodzić, nie mogła znieść myśli o rozstaniu, nie rozumiała.
Świadomość rozłąki druzgotała jej umysł, traciła orientację czasu i miejsca.
- Godność! Twoja godność! Myśl o godności! - krzyczała w duszy.
Odwróciła się powolnie na pięcie.
Cisza stała się nieznośna, była dla niej jasnym przekazem: skończmy to jak najszybciej.
Opuściła mieszkanie szybkim krokiem, nie odwracając się za siebie.
Lato było upalne, dźwięki ulicznych klaksonów wytrącały ją w równowagi.
W pierwszej chwili uczucie otumanienia nie pozwalało jej czuć zbyt wiele.
Szła nierównomiernym krokiem, coraz szybciej. Coraz szybciej.
Świat przestał istnieć na chwilę.
Mijała ludzi obojętnie, nie widziała nic poza swoim bólem.
W pewnej chwili zmęczenie dało o sobie znać.
Przechodząc obok skrzyżowania, upadła na pobliski chodnik, z całych sił chwyciła drewnianą ławkę. Tuliła ją do siebie tak mocno, nie pragnęła niczego więcej. Mały kawałek deski stał się dla niej ukojeniem, chwilowym wytchnieniem.
Wiedziała, że już nie wstanie.
W jednym momencie stała się cieniem, bolesną resztką, niepotrzebną nikomu zabawką.
Nawet przechodnie byli obojętni na jej cierpienie, myśląc że jest kolejną alkoholiczką, żebraczką, straconym człowiekiem.
Sama nie wie jak to się stało - wykręciła jego numer.
- Nie możesz mi tego zrobić! Powiedz, co ja złego zrobiłam?! Co ja złego zrobiłam?! Czego Ci nie dałam?! Czego zabrakło?! Co mam w sobie zmienić?! Czy ty naprawdę przestałeś mnie kochać?! - leżała na rozgrzanym chodniku.
Równowaga, którą tak bardzo starała się utrzymać, zachwiała się w jednej sekundzie.
Nie mogła zrozumieć, jak człowiek może przestać kochać.
W którym momencie, w której sekundzie.
- Proszę cię, nie rób scen. Po prostu nie ułożyło nam się i tyle. - odpowiedział chłodno.
Nie mogła uwierzyć w jego oschłość, lodowatość serca, bezlitosną obojętność.
Czołgała się mozolnie, wypłakiwała sobie oczy. Wiedziała, że już nigdy nie poczuje tej potężnej siły miłości, którą wypaliła dla niego.
Skazana na samotność, uwięziona sama w sobie.
Jej lekiem - drewniana ławka w parku.
Przykrywką - uśmiech każdego dnia.
Każdego dnia utraconej miłości."**
* i ** -> fragmenty notek autorstwa Justin [borntobewasted]
Kiedyśtam wrócę. Może już jutro, z przyzwyczajenia. Może we wrześniu, kiedy będę zbyt zestresowana nową szkołą, by normalnie funkcjonować. Może za miesiąc, gdy uznam, że jestem wytrwalsza. Może za rok, gdy będę z kimś szcześliwa (o ile będę). Może za dwa lata, kiedy zatęsknię. A może już nigdy. Narazie nie czuję sensu. Nie mam sił. Nie widzę potrzeby.
Narazie muszę uporać się z tym, że nie wystarczy mówić, że jest się silnym. Trzeba coś w tym kierunku robić. Z drugiej jednak strony ucieczka przed bólem nic nie daje. Tylko spowalnia nasz mechanizm obronny. Osłabia. A potem ten nieuchronny ból atakuje ze zdwojoną siłą. I jeszcze gorzej jest się podnieść.
A do jego ataku wystarczy najdrobniejsza rzecz. Zdjęcie, zakurzony naszyjnik w szafie, piosenka w radiu, twarz wyłapana w tłumie na ulicy...
Narazie jestem na etapie "starania się". Jak mi wyjdzie, to wrócę.
A tymczasem...
Słuchawki, czerwony plecak, szara bluza z kapturem, krótkie spodnie moro i czarne trampki. Długie włosy, ręce wciśnięte w kieszenie. Co TY tam DZISIAJ do cholery robiłeś?!