No heeeej :>
Wiosny jak nie ma tak nie ma : (
A ja mam cooooraz bardziej dość. Każdego dnia ten sam harmonogram życia. 7.40 pobudka, śniadanie, mycie, delikatny makijaż, garaż, samochód i 8.35 wyjazd. Kiedyś w sumie nawet mnie to cieszyło, teraz nie daje już satysfakcji dorosłości. Oh. Ludzie się zmieniają. Miła atmosfera w pracy uległa całkowitemu zniszczeniu. Lubię to co robię - naprawdę. Człowiek stara się jak może, aby wszytsko było dobrze, aby wszyscy na około byli zadowoleni. I po części są. Uwielbiam każdego z klientów, uwielbiam kiedy prawią komplementy, że a to parzę przepyszną kawę, a to robię najlepsze spray'e w mieście. Wiem, czego kiedy dodać. Kiedy trzeba wlać więcej farby białej zamiast żółtej i kiedy kolor fioletowy trzeba zastąpić zielonym. Za miesiąc wszystko to co otaczało mnie przez pół roku przestanie istnieć, takie mam wrażenie. A szkoda, bo mogłoby być naprawdę fajnie. Nie brzydzę się i nie wstydzę tego co robie. Po czasie uważam nawet , że nadaję się do pracy fizycznej. Ubrudzone ręce i ból w plecach po pięćdziesięcio minutowym odśnieżaniu nie przeszkadza mi. I szczerze? Nie chcę aby to się skończyło. Przyzwyczaiłam się, chociaż człowiek miewa chwile zwątpienia.
A tak ogólnie to wszystko jest dziwne. Za oknem zimno tak samo jak i w sercu. Brrrr, potrzebuję 36 i 6 stopni obok.