......i siedziały dwa hipisy...
...na brzegu jeziorka...
Środa, godzina 14:30, słońce powinno o tej porze górować na niebie, lecz co gdy słońca nie ma? Za oknem widać tylko gęste skupisko szarych chmur pchanych przez wiatr na północny wschód. Cała ta atmosfera ponurego dnia dziwnie wpływa na człowieka, który sam staje się ponury.
To już prawie dwa tygodnie od czasu gdy przeszłam operacje i mam nadzieje że wszystkie moje dolegliwości przeminą tak samo jak niesione przez wiatr chmury w miejsce których pojawi się piękne słońce. Wszystkie smutki znikną, a świat znów zabarwi się kolorami tęczy.
Nareszcie .... 14:38 - pierwszy grzmot od niepamiętnych czasów, jeszcze nigdy nie pisałam jak bardzo lubię odgłos grzmotu zlewający sie z odgłosem kropel deszczu uderzających o szybę. Mam nadzieje że pogrzmi jeszcze przez jakiś czas, bo w pewnym stopniu te odgłosy działają na mnie relaksacyjnie.