Tak niewiele już oczekuję od życia, a ono dalej mnie rozczarowuje.
Być twoją gwiazdą na północy gdy pogubisz się w ścieżkach życia.
Obserwować twoje wielkie piekne oczy.
Otulać cię pledem nocy do snu.
Słuchać bicia twego serca.
Rozświetlać promieniami słońca każdy twój poranek.
Całować twoje jasne piersi.
Przynosić ci ulgę po każdym z sennych koszmarów.
Patrzeć jak budzisz się i zasypiasz.
Być dla ciebie pełnym księżycem, gdy zlękniesz się ciemności.
Przyszłość będzie okropna? nie sądzisz?
Ciągle zbliżamy się do krawędzi upadku.
Tak podnieca mnie trwanie na krawędzi.
Jak nudne było by życie bez lęku.
Gdybyś znów była przestraszona ciemności,
podpaliłbym się dla ciebie jak pochodnia.
Nie daj się <><, tanio skóry nie sprzedaj. Ja swojej też łatwo nie sprzedam
Tęsknie. Niemogę doczekac się jutra...