O Lewinie myślała bez przymusu; do myśli o Wrońskim natomiast, choć był to człowiek o niezwykle światowej ogładzie i wielkim spokoju, wkradało się jakieś skrępowanie, jakby jakiś fałszywy ton dźwięczał, nie w nim - był bowiem bardzo naturalny i sympatyczny - lecz w niej samej, podczas gdy z Lewinem czuła się prosta i szczera.