Są takie momenty gdy czuję się jak kobieta, gdy zaczynam płakać, ot tak, bez powodu. Kiedy widzę coś naprawdę pięknego nie potrafię ukryć zachwytu przed Tobą, nie potrafię. Wiesz, tak naprawdę zawsze widziałam siebie na podłodze w Twoim pokoju, tak naprawdę miałam niezliczoną ilość chwil w których chciałam po prostu się w Ciebie wtulić, poczuć Twój oddech na mojej skórze. Twoje spojrzenie jest takie magiczne, takie zajmujące, aż zapiera mi dech w piersiach, i nie musze się martwić o to, że zabrałam go za dużo, jest na nie miejsce. Czasami czuję jakby moje serce przemieszczało się w klatce w Twoim kierunku, raz znajduje się po prawej stronie, raz po swojej właściwej. Cudownie było by gdyby zawędrowało w kierunku jelit. Chciałabym móc powiedzieć, że jestem tylko dla Ciebie, niestety nie mogę. Jesteś dla mnie tylko kolejnym obiektem westchnień, albowiem prawdziwie kochać nie potrafię. Prędzej czy później zostawię Ciebie, zdradzę Ciebie, doprowadzę do tego, że sam będziesz chciał ze mną zerwać kontakt, obrażę Ciebie nie raz, nie dwa, wytknę palcem Twoje plusy, chwalić będę Twoją negatywną stronę, będę od Ciebie żądała wyzwań, a gdy nie rzucisz mi żadnego odstawię Ciebie spowrotem na półkę.
Jesteś tylko kolejnym obiektem westchnień, jesteś zbyt drogi, żeby wydawać na Ciebie moje oszczędności, zbyt tani żeby ryzykować kradzież, w sumie... Nie potrzebuję ciebie.