tamten rok...?
standardowo - tysiące uśmiechów; miliardy wypowiedzianych, miliony niewypowiedzianych słów,
kilka cudownych osób - mniej więcej tyle samo wyjątkowych, tysiące milionów przesłuchanych i ukochanych piosenek.
i nie wiem co jeszcze.
żałuję.?
nie. a przynajmniej teraz mi się tak wydaje.
i coś czego nie zapomnę,
dwa miesiące z których nie żałuję ani chwili, ani sekundy,
nawet tych przesiedzianych samotnie (na własne życzenie.)
"wszystko ma sens."
rozgrzebuję starocie - niezmiennie, ale to wiecie sami.
typowy przejaw masochizmu.
ale coraz rzadziej, staram się w każdym razie.
wmawiam sobie, że mi tego nie brakuje. chcę więcej w przyszłości, nie chcę już patrzeć w tył.
czasami okłamuję samą siebie, wkręcam pozytywne fazy na dobry stan.
say goodbye.