Tak, wiem, że na tym zdjęciu wyszedłem jak pan pizda tudzież kot mający srake ale co mogę poradzić. To nie moja wina :(
Ogólnie impreze u Hery oceniam bardzo dobrze, gdyby nie fakt, że obsikałem jej parapet i odpierdalałem maniany pod wpływem napojów alkoholowych byłoby całkiem fajnie. Nawet to, że Guzik chciał mnie napierdalać, nikt mnie nie rozumiał i wogóle każdy już wyganiał mnie z "melanszu" mi tych chwil nie popsuł.
Najgorszy jak zwykle poranek. Mógłbym powiedzieć, że wstałem w podłym nastroju, ale problem polega na tym, że wogóle nie kładłem się spać. Wytoczyłem się od Hery, raz po raz ją przepraszając. Zamiast śniadania miał mi posłużyć wyżebrany szlug. Szukam ognia po kieszeniach. Oczywiście mam z pięć zapalniczek i co? Żadna kurwa nie działa. To jest już poprostu szczyt no ale chuj, trzeba sobie radzić. Jakiś ponury dziadu z przystanku poratował płomieniem. Wyciągam telefon, trzeba w końcu zorientować się która godzina. Ale nie, komórka też musi sobie lecieć ze mną w penis, bo po chuj być działającą jak można się dla bajeru rozładować ne? Pytam się owego dziada o czas. Szósta dwadzieścia trzy. Rozglądam się w poszukiwaniu rozkładu jazdy. I co? Ktoś go sobie podjebał na chatę. Dobra, pałka się przegła. NA CHUJ KOMUŚ W DOMU ROZKŁAD JAZDY TRAMWAJÓW?! Pierdole, zakładam na uszy słuchawki, trzeba się odciąć od tego syfu. Chyba wczoraj wkurwiłem Boga. Bo bateria w mp3 też mi padła...
Wracam do domu, w drzwiach mijając się z mamą. Daje jej buzi i w ubraniu kładę się do wyrka. Zasypiająć myślę, czy warto dalej tak żyć. Warto. Dlaczego? BO TAK I CHUJ! ;*;*;**;**;*
Pozdro misiaczki, nocie dedykuje Ewelinie, bo wiesz, że nie chciałem ;*