Konisko mi ślepnie. I to tak poważnie. Na jedno oko już praktycznie nie widzi - drugie jeszcze trochę. Potrafi się spłoszyć i wpaść w ogrodzenie. Nie jestem w stanie zapewnić jej jeszcze emerytury, a nawet jeśli, to wziąć jej gdzieś do siebie... pozostaje tylko przystosowanie stajni, w której przebywa. Dla takiego konia jak ona - wysoko postawionego w stadzie, wiecznej indywidualistki - to istna tragedia. Nie móc kontrolować sytuacji, być zdanym na obecność innych koni, bądź człowieka. Tak sobie to przynajmniej wyobrażam... Wróciłam dziś na chwilę do początlów naszej przygody. 12 lat się znamy. Były wzloty i upadki. Jedno wiem na pewno - choćby nie wiem co, nie zostawię jej. Bo moje zapewnienia o tym, że kiedyś będzie moja, nie były tylko czczym gadaniem nastolatki, która kocha konisie. Chęć ta pozostała mi do dziś, i jestem pewna, że mnie nie opuści, choć konie na razie mogę oglądać tylko na ekranie monitora, ze względu na dwa etaty i studia zaoczne weekendowo... Dzień przed Wigilią planuję być w stajni. W końcu!
Użytkownik kudelka
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.