I will not fall

Nie ma to jak fotka z sesji z Płocka.

Mam dość.

Trochę ciężko.

Trochę samotnie.

Trochę pogubiłem się w tym wszystkim.

Popełniłem gdzieś jakiś błąd.

To chyba przez chęć zaistnienia. 

Cóż, jakoś to będzie.

Mnóstwo dylematów, sam już nie wiem jak to z nimi będzie.

Brakuje mi jakiegoś oderwania się od szarej i przytłaczającej rzeczywistości.

Brak mi roweru. Na szczęście mooooooże w sobotę do Rąblowa, oby.

Aczkolwiek do Kluszkowców nie jadę, fuck.

Przynajmniej mogę wyładowywać swe negatywne emocje biegając. 

Fajnie móc się w czymś spełniać.

Czas znaleźć jakieś nowe hobby. 

Damy radę! Bo jak nie my to kto?

Czy choć raz coś może pójść po mojej myśli?

Wątpię.

Nadszedł mój czas, czas by pozbierać się i dać z siebie wszystko.

Aktualnie przynajmniej mogę szczerze się pośmiać.

W końcu jak przypomne sobie "tamte" słowa to po prostu szyderczy uśmiech sam pcha się na twarz! 

Hipokryzja w najczystszej postaci, stary.

and not be a quitter

Till the roof comes off, till the lights go out

Till my legs give out, cant shut my mouth.
Till the smoke clears out, am i high? Perhaps...
Ima rip this shit till my bone collapse.

I will not fall,
I will stand tall,
Feels like no one could beat me!