nigdzie nie miałem odwagi tego napisać.
ilekroć próbowałem - zawsze atakowała mnie zebra.
ilekroć napisałem - wybuchał telefon, czy laptop.
ilekroć mówiłem to przez sen - mama zabijała mnie patelnią.
sam nie wiem od kiedy patelnia to wykrywacz prawdy.
czas, jaki ze sobą przeżyliśmy, był najpiękniejszym (zamiennie na: najlepszym)
czasem w Twoim życiu,
z czego zdajesz sobie sprawę.
zresztą - vice versa.
czas ten był też czasem najtrudniejszym,
co także wiemy oboje.
i nic nie poradzę na swoje dziwactwa,
że nadal jestem trochę w prechistorii
z przekonaniem,
że najpiękniejsze szczęście
to to najtrudniejsze.
i sam Ty o tym wiesz.
i znów kiedyś zrozumiesz to
po czasie - bo to z kolei
Twoje dziwactwa.
tylko
co będzie,
gdy znowu
zaczniesz mnie potrzebować.
i
po ludzku
- zatęsknisz?
czy to już,
a może wczoraj?