Bywają dobre chwile, ale i też te gorsze, jak np. teraz. To uczucie, gdy wszyscy radzą ci ruszyć naprzód, pozbyć się najważniejszej rzeczy, która właściwie mi została i " żyć dalej ". Tylko ja nie potrafię. Myślałam, że mam to już za sobą, ale najwidoczniej tak nie jest. W każdym cholernym miejscu wszystko mi o Nim przypomina. Codziennie czuję na nowo jakby ktoś mi wyrywał serce i wbijał milion razy nóż. Jednak najgorsza jest chyba podświadomość, czy cokolwiek co jest odpowiedzialne za sen. Wszystko jest dobrze, dopóki się nie obudzę i nie zdam sobie sprawy, że to minęło, a jego już nie ma.
Dlatego... Spakowałam swoje rzeczy i... Czas uciekać, jak najdalej stąd. Anglia. Może to mi jakoś pomoże.
Dobrze, że nie wiesz o u mnie, bo pękło by Ci serce.