Jeszcze cztery lata temu z rak wypadaly mi talerze, chora fascynacja, ktora nie miala nic wspolnego z fizycznoscia. Chcialam pozrec jego mozg, chcialam tej wolnosci. Wyprawy. Dzis, dzis spedzilam wieczor nad Nerem, patrzac na tafle wody, niebo, tafle, niebo. Woda. Okropnie duzo wspomnien. Pamietam idealnie kazda podroz. Wtedy chcialam zeby tak zostalo, a moze wcale nie chcialam. Moze sama odebralam sobie te wolnosc, wybudowalam ten glupi mur na drodze do niej, ah pieknie ale ze mnie szalona poetka. Upadlam na ziemie, poczolgalam sie na pustynie. Potem wstalam z zupelnie inna glowa. Teraz jestem obrzydliwym scierwem.
Tam jest tak okropnie pieknie. Pieknie.
Kochanie ja juz nigdzie nie ide.
a to wszystko przez tego okropnego Nitzschego, wiec na piekny koniec : koniec koncow kocha sie swa zadze a nie to czego sie pozada
szalone retrospekcje
Użytkownik krzywyryj
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.