Tydzień temu Bianka skończyła 6 miesięcy. Nie mam pojęcia kiedy to zleciało... Dopiero co się kłóciłam z Krzyśkiem, że ja wcale jeszcze nie rodzę, a ta panienka jest już taka duża! Tydzień temu ważyła 6,5kg. Ubranka nosi na 68/74. Jest już taka mądra. Próbuje pełzać, tak śmiesznie jej to wychodzi :D Ale potrafi uciec z maty na środek pokoju. Odwraca się do zabawek, przesuwa do nich, tak mądrze i sprawnie już chwyta. Ciągle by tylko leżała na brzuszku. Położymy ja, a ona zaraz się odwraca. Coraz częściej podnosi się już na wyprostowanych rękach i odrywa klatke od podłogi. Pupe też próbuje dźwigać, kto wie, może za jakiś czas wyruszy w świat :D Jakoś zupełnie inaczej odbieram to wszystko teraz niż 6 lat temu z Kubą. Wtedy chciałam, żeby jak najszybciej wszystko robił, brałam w jakimś sensie udział w tym wyścigu szczurów. A teraz? Odwrotnie. Do niczego mi się nie spieszy. Jestem dumna, gdy Bianka uczy się czegoś nowego, ale jednocześnie mi smutno, że tak szybko rośnie. Wiem, że ma na wszystko czas. Niech rozwija się w swoim tempie.
Od początku lutego rozszerzamy też diete. Bianka uwielbia jeść :D uszy się jej trzęsą na widok łyżeczki, bardzo chętnie próbuje, otwiera pięknie buzię. Jak mały wróbelek :D Nadal karmimy się piersią. I chyba jeszcze długo będziemy, jeśli Bianka będzie chciała :)
W styczniu mieliśmy trochę problemów, choroby się do nas przyczepiły.. Dzieci miały zapalenie oskrzeli, Kuba dostawał zastrzyki, a ja z Bianką leżałam w szpitalu. Na szczęście oboje szybko dali sobie radę. Do tej pory było ok, Kuba wytrzymał w przedszkolu prawie 2tyg. Wczoraj był już w domu, bo miał katar i bolała go głowa. Wieczorem miał stan podgoraczkowy - 37,5. Dzisiaj jest ok, wygląda i czuję się lepiej. Mam nadzieję, że nic gorszego się znowu nie rozwinie..
No, a teraz idę tworzyć tort dla mojej mamuśki. Idziemy dzisiaj na urodziny :)