Dziś mniej więcej dzień zleciał mi tak jak na tej fotce, ale od początku
Wczoraj skoczyliśmy na M1, średnio było bo Lutek jakiś zmarnowany
Dziś sobie wstałem po 5h snu...
Pojechałem na BTM. Drugi dzień z kolei były kobuchy, i to w tym samym miejscu.
Po raz drugi nie potrafiłem znaleźć biletu -,-
Dojechałem, od tak dla zabicia nudy zaliczyłem wewnętrzny
Potem godzinkę pojeździłem i chciałem jechać do domu... aleee
Ale na Karbiu wykonałem przesiadkę ze 132 do premiumki bo tak się złożyło że się z tatusiem trefiłem
No to zamiast do domu, to przejechałem koło domu i polecieliśmy na Wieszowe załatwić pewną sprawę...
Do konwoju na Rokicie dołączył się Tomek
Na Wieszowie zaś przesiadka tym razem z Premiumki do Corsy.
Kupiliśmy silikon
Zatankowaliśmy
Z Wieszowy na szybko do Tomka, potem do mnie
I kierunek Roosevelta 81
Z Roosevelta Do mnie
Ode mnie pod Lidla
z Lidla pod 4
Z pod 4 pod Ruskich
Od Ruskich na Czechowice
Tam zajebali Tomkowi lusterko oO
Z Chechowic do domku ...
Wydawało by się że koniec
Ale ni chujaaa
Była 17, zjadłem śniadanie w postaci wurszta i sznitki i zejście do garażu
Skończyłem się z tym pierdolić o 21 ale efekt zajebisty, nakurwia jak ganz nówka
Jutro tylko jeszcze kupić H7 100w ojciec przywiezie niebieskie postojówki i czerwone podświetlenie blatów i już będzie koniec
Teraz sobie siedzę, nie mam siły ani jeść. Jestem upierdolony tym silikonem z uszami włącznie
Ale za to mam poczucie dobrze spędzonego dnia
Mam taki smak na browar... że to jest chuj