uwaga! będzie melancholijna oda do wspomnień.
dzisiaj, gdy w aucie jadąc do Maca [sic] kocjan przyjebała piosenką 'hey' pixies, zamruczało wszystko, zawrzało, cąłym moim ciałem, udami, oczami, wyskoczyła ze mnie tkanka i omdlała.
ta melodia! to te słowa! które tamtej nocy śpiewały tańcząc, to ta piosenka, w której zakochałam się i nie znałam jej nazwy, krwi, i DNA. To ta piosenka, i tamte chwile. Megan, Lisa... to wtedy gdy świat był nas, liczył sie alkohol w kubku, papieros w dłoni i my. A wy na dywanie w maju, deszcz za oknem był deszczem, tylko i kurwa aż! a o trzeciej w nocy sikałyśmy pod kamerą supermarketu i chciałyśmy niczego.
słowo tęsknie jest cholernie adekwatne, z drugiej strony jest ono nadużywane i troche podeptane już (choćby przeze mnie), ale jak ja mam to inaczej wyrazić?
tęsknie więc.
a dziewczynki poprawiły mój dzisiejszy podupadły nastrój.
na zdjęciu: matt. maaaatttttt.