Idę ulicą, z czarnym aniołem za rękę
Widzę ludzi których zraniłam,
Coraz bliżej jestem nieba
Cały czas widzę ten sznur
Który zranił mnie i ciebie
Rozłączył nas, cierpienia nadszedł czas
Mijam po drodze te miejsca
Te chwile i słowa
Lecz dalej trzymam czarnego anioła za rękę,
Nie chce go puścić, nie chce już tu być...
______________________________________________________________
cmentarz... noc... pochmurne niebo...
siedzi przy grobie dziewczyna mloda...
ciagle nie mogąc zrozumiec tego...
dalczego jej wlasnie pisana ta droga...
kolejna lza po policzku splywa...
szkarlatna krew z nadgarstkow odplywa...
chociaz deszcz padal i zimno bylo...
nic nie czula... nic sie nie liczylo...
on zabral jej radosc...niewinnosc... sens zycia stracila...
rozdarte serce i dusze pustka wypelniela...
nikomu o tym nie powiedziala...
ojca rodzenstwu odebrac nie chciala...
probowala zrozumiec, lecz nie umiala...
przeciez ufala!... tak bardzo kochala!...
czula sie brudna, skazona, ponizona...
przez los tak okrutnie zostala doswiadczona...
chociaz probowala, bardzo sie starala...
zyc z ta swiadomoscia nie umiala...
po raz ostatni, ze smutkiem, spojrzala w niebo...
zanim skonala - szepnela... dlaczego?...